Grzeję się pod ciepłym kocem, palę świecę o zapachu jabłka i
cynamonu, delektuję się gorącym strudlem z mlecznym ryżem i rodzynkami w
środku. Pokój jeszcze nie wywietrzał z ostatnich oparów ciężkiego zapachu
kadzidła, a na zewnątrz wieje zimny wiatr, zdmuchując pierwsze liście z drzew.
Tak bardzo tęskniłam za przytulnym domem, własnym kątem i odrobiną spokoju.
Czasem jednak wyrywam się z marzeniami do idealizmów, bajek z mojej głowy,
które chcą się wydostać w realną przestrzeń. Planuję przyszłość nie licząc na
rzeczywiste możliwości. Zostaję sama ze światem moich myśli za drzwiami
zamkniętego, ciemnego pokoju. Być może na wrzesień pisane było mi ostateczne
wyciszenie?
Wracając z Helu wynotowałam krótką listę nabytych
umiejętności podczas mojego pobytu. Wydawać by się mogło, że praca ze
zwierzętami, a już ta darmowa z pewnością, to czysta rekreacja
i przyjemność czerpana z doświadczenia obcowania z drugą istotą żywą. Obowiązki w fokarium jednak mnie zaskoczyły, momentami z trudem przyjmowałam funkcję zanieś, pozamiataj. Tyczyło to się podejścia do jednostki, subiektywnych relacji interpersonalnych. Mimo wszystko chcę wydobywać z każdej sytuacji pożyteczny i pozytywny aspekt, stąd przedstawię naukę, którą wyniosłam.
i przyjemność czerpana z doświadczenia obcowania z drugą istotą żywą. Obowiązki w fokarium jednak mnie zaskoczyły, momentami z trudem przyjmowałam funkcję zanieś, pozamiataj. Tyczyło to się podejścia do jednostki, subiektywnych relacji interpersonalnych. Mimo wszystko chcę wydobywać z każdej sytuacji pożyteczny i pozytywny aspekt, stąd przedstawię naukę, którą wyniosłam.
Czego nauczyłam się podczas wolontariatu w Stacji Morskiej?
1.
Cieszyć się
zastanym momentem
Bez tej umiejętności byłoby mi przeżyć całkiem
niełatwo. Kiedy spotyka mnie problem zabierający całą uwagę, w myślach drążę
jeden temat i nie pozwalam umknąć tej emocji. Lub kiedy egzystuję
w bezradnym poczuciu niemożności zrobienia niczego produktywnego (nie znoszę!) przestawiam się na postrzeganie świata: teraz. Przyglądam się mewom, krzyczącym głośno w blasku fioletowego, zachodzącego słońca. Słońca niczym topiącego się w zimnej, rozległej wodzie. Czuję zapach pachnących drzew i rozkoszuję się poczuciem uczestnictwa w tym przedstawieniu natury. A później uświadamiam sobie, że mogę korzystać z tego dobrodziejstwa jedynie teraz, jedynie w czasie limitowanym. Bo za dwa tygodnie nie usłyszę żadnych mew, nie ujrzę żadnego zachodu słońca odbijającego się w morskiej toni. Jestem tu i teraz i napawam się teraźniejszością.
w bezradnym poczuciu niemożności zrobienia niczego produktywnego (nie znoszę!) przestawiam się na postrzeganie świata: teraz. Przyglądam się mewom, krzyczącym głośno w blasku fioletowego, zachodzącego słońca. Słońca niczym topiącego się w zimnej, rozległej wodzie. Czuję zapach pachnących drzew i rozkoszuję się poczuciem uczestnictwa w tym przedstawieniu natury. A później uświadamiam sobie, że mogę korzystać z tego dobrodziejstwa jedynie teraz, jedynie w czasie limitowanym. Bo za dwa tygodnie nie usłyszę żadnych mew, nie ujrzę żadnego zachodu słońca odbijającego się w morskiej toni. Jestem tu i teraz i napawam się teraźniejszością.
2.
Nie być
uzależnionym od wyglądu
Jak
cudownie w końcu nie zwracać uwagi na swoją prezencje, głównie w oczach innych
ludzi i jej poprawność dopasowaną do zastanej okazji lub miejsca, w którym się
znajduję. Dwa tygodnie w trampkach i dresie, bez grama makijażu i z
poszarpanymi włosami. I nie chodzi o to, żeby było niechlujnie. A za to
naturalnie, bez ulepszaczy siebie i nieograniczająco.
3.
Spełniać
swoje zachcianki
Wybiec
na lody i doprosić o największy, chrupiący wafel. Spacerować z soczystymi
gałkami w ręce i zlizać je z uśmiechem siedząc na murze w porcie. To takie
proste, ale dla mnie nie do końca oczywiste. Myślisz o czymś intensywnie i czegoś chcesz, zrób to. Nawet na zasadzie
ulżenia sobie lub dla czystej przyjemności. A ta z lodami naprawdę trwała tylko
kilka minut.
4.
Stawiać na
komfort i wygodę
Wspomniany
już strój- mam nie marznąć i nie poprawiać co chwilę. Wygoda to ewidentnie
ważny stan, choć wydaje mi się, że niektórych życiowych sytuacjach najmniej
przywiązujemy do niej wagę.
5.
Zmienić
nastawienie do nieznajomych
Nie
być tak bardzo uprzedzonym, kierowanym kategoryzacją i osądzaniem z góry.
Dopóki sam nie rozpoznasz osobowości drugiego człowieka, nie traktuj wobec
obcych opinii.
6.
Zwracać się
„cześć”
Trudno
u mnie z bezpośredniością, lecz równość w relacji pomaga. Dzień dobry zastąpione cześć
(oczywiście w wybranych kontaktach) postawiło nas na jednej płaszczyźnie
partnerskiej.
7.
Podnosić
głos
Poznałam
oblicza ludzkiej głupoty, których się nie spodziewałam. Po raz pierwszy
zarządzałam drugim człowiekiem, z czasem irytacja przerodziła się w
stanowczość.
8.
Być
odrobinę asertywnym
Mówić
stop, rządzić. W ciągu dwóch tygodni
nauczyłam się umiejętności, może nie do perfekcji, ale tak, aby efekty wdrożyć
w życie tuż po powrocie.
9.
Bronić się
„Niech
mnie pan nie obraża”, „niech pani nie będzie nieuprzejma”. Banał? Nie w moim
życiu- do tego pięknego czasu.
10. Wydawać pieniądze
Nie
dusić grosza jak zawsze. Bilet pks kosztował 3złote więcej? Tragedia, przecież
i tak już wsiadłaś (mleko się wylało) a i tak jakoś musisz powrócić do domu.
Kiedyś dręczyłoby mnie to kolejne dni, teraz stało się i trudno. Po to są
pieniądze.
11. Poczuć się ważnym
Czułam,
że moje małe funkcje były w owym czasie jednak wielkimi funkcjami (dla
placówki, chociażby). Byłam ich człowiekiem, reprezentantem na danym
stanowisku. Potrafiłam odczuwać przyjemność licząc się z tą myślą.
12. Myć
Na
koniec praktycznie i życiowo. Szyby, miotły, mopy- porządek codzienny. Czas
absolutnie niezmarnowany.
Słowem
zakończenia, zachęcam do odnajdywania pozytywów w każdej drobnostce, każdej
przeciwności losu, każdej chwili lepszej czy gorszej. Wyciskania z nich jak z
cytrynki czegoś dla siebie, profitów na przyszłość i ulepszaczy rzeczywistości
obecnej. Nawet kiedy gorzej być nie może, a głowa owładnięta jest wykańczającą
tęsknotą czy inną emocją. Czas biegnie szybko, zdecydowanie za szybko na tak
krótkie życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz