sobota, 15 sierpnia 2015

Nieracjonalny mężczyzna

Woody Allen niestety znów nie przekonuje. Jest lekko i przyjemnie, ale cukierkowy nastrój filmu nie współgra z teoretycznie dramatyczną (w pewnym sensie) opowieścią przedstawioną w ironizujący sposób.


Nieracjonalny mężczyzna to historia podupadającego na zdrowiu psychicznym profesora filozofii, zmierzającego się z dylematem poczucia  sensu własnej egzystencji, jednocześnie swoistą charyzmą przyciągającego do siebie spragnione doznań kobiety. Towarzystwo zafascynowanej wykładowcą studentki przeradza się w kłopotliwą relację. Niewygodne balansowanie pomiędzy pragnieniem
a odrzuceniem zmienia się diametralnie w chwili, kiedy mężczyzna odnajduje wreszcie cel dalszego życia. Odzyskanie umiejętności odczuwania doznań zmysłowych wzrasta wraz z postępem realizacji opracowanego planu.

Aktorstwo oceniam bez zarzutu, młodziutka Emma Stone wkroczyła w świat kina mocnym tupnięciem nogi i nie schodzi z ustanowionego przez siebie poziomu. Świeżość i naturalność aktorki odrobinę poprawia kondycję nużącej opowieści o przydługawych i ciągnących się scenach (lub krótkich wtrąceniach nie nadających charakteru ani smaczku akcji).

Joaquin Phoenix pokazuje swoje kolejną twarz, tym razem grając postać młodego Wertera usadzonego w realiach współczesnej cywilizacji. Komizm nieoczekiwanego biegu wydarzeń,
w którym uczestniczy bohater napędza całą historię, rozbudzając zaspanego widza z letargu, w który popadł po obejrzeniu pierwszej połowy. 

Być może tak właśnie wyglądać ma kino wakacyjne: nie zapadające na długo w pamięć obrazki służące do zalepienia dziury w wolnym czasie. Ważne, aby były atrakcyjne wizualnie: kolorowe, błyszczące i optymistyczne- słowem przyjemne dla oka. Pięknych scen realizatorom odmówić nie możemy. Cały film składa się właściwie z dopracowanych w detalach kadrów prezentujących stylowe wnętrza, gustowne stroje i fascynujące krajobrazy. Typowo dla reżysera, działając na jego korzyść. Szkoda jednak iż realizacja przewyższa treść, a przyjemność z oglądania filmu sprowadza się do przeglądania barwnych widokówek i migawek z twarzą ładnej młodej kobiety.


Przez większą część odliczałam minuty do wyjścia z sali kinowej. Potentat filmu niewykorzystany. Czy łudzę się jeszcze iż Allen odzyska formę i wybiorę się na kolejny (wytworzony w ekspresowym tempie, niczym wprost z taśmy produkcyjnej reżysera) spektakl? Sądzę iż wysławione imię zawsze pozyska liczną publikę, spodziewam się jednak, iż potraktuję zbiór (ostatnich) filmów niczym historie będące elementami w wielkim zbiorze opowiadań, gdzie jedynie zestawione razem utworzą wartościowszą całość. 


Pragnę poinformować, iż od lipca piszę również dla portalu Kulturatka.pl.Serdecznie zapraszam wszystkich chcących być na bieżąco z wydarzeniami kulturalnymi, szczególnie w królewskim Krakowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz