Uczę się korzystać z małych chwil wytchnienia, wypełniać je
przyjemnościami i nie stawiać sobie nieustannych zakazów. Nie iść przez życie
drogą pełną znaków „stop.”
Wolne przedpołudnie. Pakuję książkę, grubą bluzę, pół
butelki soku. Na stacji wsiadam w pierwszy pociąg. Przystanek Jurata, cichy kurort
z zamkniętymi drzwiami i witrynami o 9 rano. Wraz ze wschodzącym słońcem budzi
się do życia. Doskonale znam go na pamięć. Całe dzieciństwo, rok
w rok, bez zmian i komplikacji, każde wakacje przemierzaliśmy Polskę wzdłuż na drugi koniec, aby wypocząć akurat tutaj. Półwysep, rodzinna tradycja. Systematycznie pielęgnowane przyzwyczajenie, po dobrych kilkunastu latach wracam tu po raz drugi.
w rok, bez zmian i komplikacji, każde wakacje przemierzaliśmy Polskę wzdłuż na drugi koniec, aby wypocząć akurat tutaj. Półwysep, rodzinna tradycja. Systematycznie pielęgnowane przyzwyczajenie, po dobrych kilkunastu latach wracam tu po raz drugi.