piątek, 17 lipca 2015

Bezpieczeństwo, słodkie lato

Wrażliwa na zapach. Ubrana w gruby, wełniany sweter spoglądam na budzący się do życia ogród przez czerwone, drewniane belki. Niebo koloru czarnego, pokryte gęstą warstwą skumulowanych chmur, spośród których od czasu do czasu wyłania się promyk słońca, padając na moją twarz. Ziemia wydziela aromat porannej ulewy. Smaruję ciało jabłoniowym balsamem, tylko dla poprawy samopoczucia. Wspomnienie wakacji, około siedem lat temu. Chłonę woń i przypominam sobie bezcenną nieodpowiedzialność dzieciństwa, siłę infantylnego koleżeństwa jaką posiadałam w tamtych latach. Parzę zieloną herbatę, sięgam po suszone owoce. Słodki nektar pozostający na palcach przyciąga do nich małe, pracowite pszczoły.



Upajam się widokiem bluszczu, kropel deszczu rozsianych na liściach malin. Każdego ranka po przebudzeniu wychodzę z domu, przedzierając się przez bujne roślinne bramy i nisko schylając się zbieram nocne plony, przygotowuję wyśmienite śniadanie. Łapię latające biedronki, otulam się ciepłym kocem, gdyż nawet latem- marznę.
Upojenie nieprzyzwoitym brakiem zobowiązań. W życiu, w którym wszystko jest dokładnie poukładane, przemierzane według ściśle wyznaczonych punktów planu. Żadna nuda, jedynie brak spontaniczności. Nie rozmawiam językiem rówieśników, unikam zatłoczonych miejsc jednonocnego zapomnienia. Aspołecznie zwijam się w kłębek, zapełniając puste miejsce na jednym z antycznych tapczanów. Teraz jest lepiej. Nie dążę do uzyskania niewartościowych przyjaźni, czyjejś specjalnej łaski. Nie przytrzymuję na siłę. Nie przywiązuję się. Wracam do równowagi. Wdzięczna, dopiero zaczynam doceniać nieistotne dla mnie wcześniej drobiazgi. Tęsknię silniej. Żyję właściwiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz